Nie znam nikogo, kto nie lubi
frytek. Założę się, że eksperci od zdrowego żywienia też je lubią, choć
ostrzegają nas, że smażone w głębokim tłuszczu ziemniaki sprawiają, że tłuszcz
odkłada się w żyłach. Okazuje się, że frytki mogą wyrządzić jeszcze więcej
szkód w organizmie: częste jedzenie frytek może prowadzić do nowotworów.
Oto przyczyna: gdy poddajemy
produkt zawierający skrobię, na przykład ziemniaki, temperaturze powyżej 120
stopni, powstaje w nim akrylamid - związek chemiczny mogący powodować
nowotwory.
Czy to znaczy, że na zawsze już
musimy pożegnać się z ulubioną przekąską? Ależ nie! Wystarczy poznać kilka
prostych sztuczek, i cieszyć się frytkami bez obaw o zdrowie. Oto one:
Nie kupuj frytek w barach
szybkiej obsługi: Gdy kupujemy frytki w barze, nie mamy możliwości
ograniczenia ilości powstałego podczas ich przygotowania akrylamidu. Jednak
przyrządzając je w domu możemy znacznie zmniejszyć ryzyko po prostu płucząc
ziemniaki pod bieżącą wodą. Przed przygotowaniem frytek moczcie ziemniaki przez
kilka godzin, a ilość akrylamidu powstałego podczas smażenia będzie mniejsza.
Zmień technikę smażenia:
Albo jeszcze lepiej – upiecz frytki w piekarniku! Przed pieczeniem polej frytki
zdrową dla serca oliwą, posyp gałązkami rozmarynu i grubą solą morską, a pyszny
aromatyczny przysmak nie będzie groźny!
Kontroluj zjadane porcje: Jasne,
czasami zwyczajnie nie można się oprzeć zapachowi złotych pałeczek i nie
wiadomo jak trafiamy do któregoś z barów i na zwyczajowe pytanie: „Może frytki
do tego?” z entuzjazmem kiwamy głową. Chwileczkę: jest prosty sposób na to, by
zmniejszyć poczucie winy, a także poziom
ryzyka. Podziel się frytkami! Specjaliści od żywienia twierdzą, że do 11 frytek
to bezpieczna ilość, tyle zawsze możemy zjeść. Problem w tym, że zwykle porcja
frytek w barze to około 65 sztuk! Jakieś 50 lat temu porcje w restauracjach
były o połowę mniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz